Witam!
Oto relacja nr 4 - podróży na zachód ciąg dalszy.
Oto relacja nr 4 - podróży na zachód ciąg dalszy.
Sklep w stepie, jakich sporo. Często jest to jednocześnie sklep, restauracja i hotel. A raczej "hotel", bo wszystkie trzy funkcje budynku mieszczą się w jednym (zresztą najczęściej jedynym) pomieszczeniu. Na jednym, dużym łożu, mieścić się może nawet do 10 osób
W drodze z Karakorum do Cecerleg
Cecerleg. Miejscowość określana w przewodnikach jako najładniejsza w całej Mongolii stolica ajmaku (zresztą jej mongolska nazwa oznacza "kwietny ogród")
Coś w sobie ma, to pewne, ale na pewno nie jest ładna w europejskim tego słowa znaczeniu
To zdjęcie to dobry pretekst, by wspomnieć o miejskim ruchu drogowym w Mongolii. Czasami mam tutaj wrażenie, ze ktoś pozwolił Mongołom kupować samochody, ale zapomniał wyjaśnić, jak je należy używać. Przechodzenie po pasach to prawdziwa przygoda w stylu armeńskim (zresztą wydaje mi się, ze nie tylko dla pieszego, ale i dla kierowcy) - pieszy przebiega (lub płynnie przechodzi pomiędzy sunącymi sznurami pojazdów), a kierowcy trąbią na niego, często, uwaga, przyspieszając... Ponoć to w trosce o samego pieszego, żeby w ten sposób zmobilizować go do szybszego znalezienia się na teoretycznie bezpieczniejszym chodniku. Teoretycznie, ponieważ również podobnie jak w Armenii, na chodnikach nader często spotyka się otwarte studzienki. Najzabawniejsze są przejazdy kolejowe. Zasadniczo dobrze, ze pociągi jeżdżą tu bardzo rzadko, ponieważ oznaczałoby to całkowity paraliż miast z przejazdami kolejowymi.
A dlaczego? A dlatego, ze gdy rogatki się zamykają, Mongołowie korzystając z tego, ze nic z naprzeciwka nie jedzie, ustawiają się na całej szerokości jezdni (i również pobocza, jeśli tylko jest taka możliwość), tworząc coś w stylu 7-8 i (więcej) pasmowej drogi zamrożonej w oczekiwaniu na przejazd pociągu. Jeśli tylko na poboczu nie ma drzew (bo krawężniki nie są przeszkodą), samochody stoją od jednego skrajnego budynku do drugiego, po przeciwnej stronie jezdni. I tak oczywiście z każdej strony przejazdu kolejowego. Myślę, że każdy jest sobie w stanie spróbować wyobrazić, co się dzieje, gdy pociąg przejedzie, a rogatki się otworzą.
O mongolskim ruchu drogowym mógłbym jeszcze długo, ale już nie chce się pastwić nad tą nieprawdopodobnie sympatyczną nacją - idę dalej
A dlaczego? A dlatego, ze gdy rogatki się zamykają, Mongołowie korzystając z tego, ze nic z naprzeciwka nie jedzie, ustawiają się na całej szerokości jezdni (i również pobocza, jeśli tylko jest taka możliwość), tworząc coś w stylu 7-8 i (więcej) pasmowej drogi zamrożonej w oczekiwaniu na przejazd pociągu. Jeśli tylko na poboczu nie ma drzew (bo krawężniki nie są przeszkodą), samochody stoją od jednego skrajnego budynku do drugiego, po przeciwnej stronie jezdni. I tak oczywiście z każdej strony przejazdu kolejowego. Myślę, że każdy jest sobie w stanie spróbować wyobrazić, co się dzieje, gdy pociąg przejedzie, a rogatki się otworzą.
O mongolskim ruchu drogowym mógłbym jeszcze długo, ale już nie chce się pastwić nad tą nieprawdopodobnie sympatyczną nacją - idę dalej
Jedna z buddyjskich świątynek - Galdan Dzuu, górująca nad miastem
I stojąca przed nią 7-metrowa statua Buddy
Współczesna stupa
Ruiny świątyni Cogszin Dugan. Prawie wszystkie świątynie buddyjskie w Mongolii zostały zrównane z ziemią w latach 30-tych XX wieku, po dojściu do władzy komunistów. Wielu mnichów zginęło, a buddyzm zszedł do podziemia (za Wikipedią - z 750 klasztorów przetrwały częściowo (!) cztery...). Spustoszenie, jakiego dokonano przed wojną w tym kraju było ogromne. Na szczęście od początku lat 90-tych odbudowuje się klasztory, w których mieszka coraz więcej mnichów, a sami Mongołowie z zadowoleniem przyjęli powrót buddyzmu i wolność wyznawania wiary. Również i tę świątynię planuje się odbudować
Ogrodzenie odbudowanego (i najważniejszego obecnie cecerledzkiego) klasztoru Bujandelgeruuuulech Chijd (obecnie zamieszkałego przez 35 mnichów, po kilkunastu latach ponownej działalności - w innym kompleksie świątynnym w tym mieście, ocalałym z "rzezi" dzięki zmianie jego funkcji na muzeum ajmaku północnochangajskiego przed komunistycznymi czystkami mieszkało nawet do tysiąca mnichów)
Pozostałości po okresie braterskiej współpracy
Skała Tajchar Chuluu, pokryta inskrypcjami pochodzącymi z różnych okresów w historii. Podobno są i takie, które mają i 5-7 tysięcy lat...
...ale najczęściej...
...spotykane są współczesne
Coś dziwne w miejscowości Ich Tamir
Prawdopodobnie był to szkielet jakiegoś zwierzęcia, pokryty gipsem. Znaczenia i celu tego czegoś nawet się nie domyślam
Przywiozła nas tam dwójka Mongołów, którzy spędzili pod tym czymś jakieś 20 minut, rozprawiając (najwyraźniej o tym) z kimś przez telefon. Moje ostrożne podejrzenia: pan z telefonem był przedstawicielem lokalnego samorządu do spraw... turystyki?... zabytków?... zagrożeń epidemiologicznych?... i omawiał z jakimiś wykonawcami (tudzież swoim przełożonym) plan wyremontowania tego czegoś.
Ale to tylko hipoteza...:-)
Ale to tylko hipoteza...:-)
W stepie
Postój w drodze do jeziora Białego (Cagaan Nuur)
Jechaliśmy tam z Cecerleg łapiąc okazję. Zatrzymała nam się ta wesoła grupa Włochów, którzy wynajętym samochodem planowali spędzić 2 tygodnie w podróży po Mongolii
Dzięki temu, że sami byli turystami, często zjeżdżali z głównej drogi, by zobaczyć atrakcje turystyczne ukryte w okolicznych lasach - tu Modrzew o Stu Konarach. Święte drzewo dla okolicznej ludności, co jednak nie przeszkodziło komuś go podpalić - stąd obecnie wygląda tak, jak wygląda
A to stwór, który zamieszkiwał konary Modrzewia
Wąwóz rzeki Czuluut Gol
Wjazd do celu naszej podróży na zachód - Parku Narodowego Chorgo Terchijn Cagaan Nuur. Od tego miejsca do wulkanu (będzie o nim parę słów w kolejnej relacji) zabraliśmy lokalnego muzyka - akordeonistę, który zawsze u stóp wulkanu gra dla turystów
Pod wpływem obecności muzyka "przywódca" grupy Włochów - wenecjanin Simone zaczął śpiewać na całe gardło znane włoskie pieśni - żeby wspomnieć tylko "'O Sole Mio". A dodać trzeba, że miał gość świetny głos, czysty baryton
Śpiew Simone do tego stopnia poruszył mongolskiego muzyka, że po zatrzymaniu się samochodu wyciągnął akordeon z pokrowca i zagrał nam kilkanaście mongolskich i rosyjskich pieśni. Miał równie znakomity głos.
Jedna z Włoszek (odrobinę młodsza od Mongoła) chciała mu nawet zaproponować małżeństwo, ale tłumacz ekipy, anglicysta z UB uznał, ze czegoś takiego to on nie przetłumaczy. Różnice kulturowe...
Jutro opuszczamy już Mongolię i kierujemy się w stronę domu. Pojutrze wsiadamy do pociągu do Moskwy. Myślę, że przygotuję jeszcze ze dwie relacje - jedną powinienem wysłać jutro z Ułan Ude w Rosji ( o ostatnich paru dniach wyprawy na zachód), a ostatnia będzie o festiwalu Naadam i wysłana prawdopodobnie już z Polski!
Jutro opuszczamy już Mongolię i kierujemy się w stronę domu. Pojutrze wsiadamy do pociągu do Moskwy. Myślę, że przygotuję jeszcze ze dwie relacje - jedną powinienem wysłać jutro z Ułan Ude w Rosji ( o ostatnich paru dniach wyprawy na zachód), a ostatnia będzie o festiwalu Naadam i wysłana prawdopodobnie już z Polski!