Część czwarta.
Sofia. Teatr Narodowy.
I jego detal.
Masyw Witoszy, u którego stóp leży Sofia.
W muzeum etnograficznym – wystawa prac inspirowanych tradycyjnym ubiorem, zaprojektowanych przez studentów tamtejszej ASP.
W muzeum prowadzony jest interesujący program przywracania tradycyjnego rękodzielnictwa. Panie (głównie) w różnym wieku spotykają się w budynku muzeum i wykonują różne ozdoby, ale i przedmioty codziennego użytku, w różnych technikach. Część z tych prac jest później wystawiana w muzeum ze stosownym opisem, część natomiast podróżuje po świecie. Haft widoczny na zdjęciu, inspirowany słowiańskimi baśniami, przygotowany był na wystawę w Sankt Petersburgu.
Katedra Św. Aleksandra Newskiego.
I jedna z najstarszych sofijskich świątyń: cerkiew Mądrości Bożej (czyli Swieta Sofija, po ichniemu) z VI wieku.
Zastanawiająca dla mnie była ogromna ilość policji. Pieszej, konno, w samochodach. Prawie każde moje zatrzymanie się w celu zrobienia zdjęcia przyciągało ich uwagę.
Rozumiem, w Kaszmirze. W Belfaście również bym to pojął. Ale w Sofii?…
Ok. 20 zagadka się rozwiązała, chociaż częściowo. Manifestacja. W tle budynek Parlamentu. Jeszcze nie wiedziałem, jaka jest przyczyna manifestacji.
Śmierdziało mi to jakimiś pobudkami nacjonalistycznymi i rzeczywiście, nie pomyliłem się w ocenie. W Bułgarii jest liczna mniejszość cygańska, niespecjalnie wielbiona przez słowiańską część społeczeństwa. Przedstawiciel tejże mniejszości zabił (zdaje się, że przypadkowo) dwóch młodych Bułgarów. Policja nie aresztowała go. To spowodowało narodowe oburzenie, które wykorzystała partia o zapędach prawicowo-nacjonalistycznych, umiejętnie wykorzystując sytuację, czego skutkiem była, m. in. ta manifestacja. Dodam, że zbliżały się wybory. Hmmm. Brzmi znajomo.
Rosyjska cerkiew Św. Mikołaja, odróżniająca się architekturą od pozostałych sofijskich świątyń.
I kolejna cerkiew – Św. Niedzieli. (Już chyba nie ma wątpliwości, jaki rodzaj architektury interesuje mnie najbardziej…) Chyba najbardziej doświadczona w swojej historii.
W 1925 roku w jej murach zginęło od zamachu terrorystycznego ponad 150 osób.
Widoczny na zdjęciu ikonostas przetrwał wybuch. Zamachu dokonali komuniści, a ich celem był car Borys III oraz ówczesne VIP-y – elity wojskowe i polityczne.
Tureckie łaźnie, niestety już nieczynne. Ale w trakcie remontu, więc jest szansa, że pierwotna funkcja zostanie przywrócona. Obecnie tymczasowa wystawa zdjęć mozaik z czasów rzymskich.
Przejście podziemne w okolicach Pałacu Prezydenckiego, z wyeksponowanymi pozostałościami z czasów rzymskich. Ponoć takich pozostałości w gruncie jest mnóstwo, ale nie spieszą się do ich odkrywania, ponieważ wiązałoby to się z koniecznością wyburzenia połowy centrum miasta…
Ulica w centrum Sofii, jakich mnóstwo. Z prawdziwym zdumieniem przeczytałem, już po powrocie do domu, że w tym mieście mieszka ponad milion mieszkańców. Centrum w większości to właśnie takie ulice, klimat momentami bardziej prowincjonalny, niż w Bielsku. Niby stolica, ale pozbawiona wad dużego miasta. Włącznie z tak przyjemnym akcentem, jak cena piwa w lokalach w centrum miasta – ok. 3-4 złotych. A dodatkowo jeszcze, na jednym ze skwerków, gdzie rozlokował się ogródek piwny, wyświetlano koncert Depeszy z DVD. Ciepły wieczór, DM na dużym ekranie, delikatny wiaterek, piwo za 3 zł i 50 groszy… Ech…
Pociąg relacji Sofia – Belgrad.:) Międzynarodowy, łączący dwie stolice.:) Na szczęście nie kazali pchać – tuż przed odjazdem dopięto lokomotywę.:)
Tu widoki były mniej spektakularne, ale też było co oglądać. Zwłaszcza ze świadomością, że tą trasą jeździł też Orient Express i to właśnie w tunelach na TEJ trasie dokonywano słynnych morderstw.
Belgrad. Kawał solidnego miasta, dużo bardziej dynamicznego niż Sofia. Ale też i nie pozbawionego urokliwych miejsc – na zdjęciach Skadarlija.
Przysiadłem na chwilę, odpocząć. Długo nie mogłem się podnieść… Dobrze mi było…
Serbowie oddający się rozrywce intelektualnej w parku przy twierdzy Kalemegdan.
Sama twierdza, a dokładnie Muzeum Wojskowe przy wejściu do twierdzy.
Miejsce, gdzie Sawa wpada do Dunaju. W tle Nowy Belgrad.
Na brzegu Sawy.
Most kratowy. Konstrukcja najprostsza z możliwych. Piękny. Ale jeżeli niektórzy się z moją oceną nie zgodzą, to zrozumiem.:)
A to mnie nieprawdopodobnie urzekło. Nie mam pojęcia, co to za obiekt, ale ma klimat. Jak XIX-wieczne ilustracje przedstawiające wyobrażenia artystów, jak będzie wyglądał świat w XXI wieku.
Cerkiew Św. Sawy – jedna z największych świątyń prawosławnych na świecie.
Nadal w budowie. Przyjrzyjcie się rusztowaniom – ilość poziomów daje wyobrażenie o skali obiektu.
Budynek będący pozostałością po ostatniej wojnie.
I jeszcze jeden. Więcej zniszczeń w mieście nie widać. Te dwa budynki pozostawiono celowo.
To tyle. Nietypowo, bo ani to relacje, ani to pokaz. Ale mam nadzieję, że poczuliście, dzięki tym zdjęciom i opowieści, odrobinę lata w samym środku tej mroźnej i wyczerpującej zimy.:)
To tyle. Nietypowo, bo ani to relacje, ani to pokaz. Ale mam nadzieję, że poczuliście, dzięki tym zdjęciom i opowieści, odrobinę lata w samym środku tej mroźnej i wyczerpującej zimy.:)