Relacja nr 2d. Bajkał - lipiec 2012
Z Olchonu wyjechałem dzień wcześniej, niż reszta ekipy. Chłopaki czekali na wodolot, by przedostać się na drugi brzeg jeziora, do miejscowości Ust-Barguzin, ja tymczasem, z motocyklami załadowanymi na pakę i przyczepę, objechałem jezioro od południa.
Na zdjęciu: skrajny południowy kraniec jeziora w miejscowości Kułtuk.
Na części trasy, na północ od Ułan-Ude, stolicy Buriacji, miałem nadzieję przeprawić się promem przez Selengę – niestety z powodu złych warunków pogodowych prom w tym dniu nie kursował, skutkiem czego cała trasa wyniosła 1000, a nie 900 kilometrów. No i doszła atrakcja w postaci przeprawiania się przez Ułan-Ude, gdzie ruch samochodowy jest wybitnie azjatycki.
Ale znów – widoki wynagradzały trudy podróży.
Ale znów – widoki wynagradzały trudy podróży.
Po drodze mijałem kolejne ważne miejsca związane z szamanizmem.
A tymczasem na Olchonie…
Po mojej stronie jeziora pogoda była znakomita, po zachodniej, nad Olchonem, było gorzej. Z tego też powodu wodolot, który miał przypłynąć po ekipę przed godziną 17, pojawił się dopiero pół godziny po północy. A ponieważ nie była znana godzina odpłynięcia, panowie musieli spędzić ten czas na plaży w oczekiwaniu na rejs. Na szczęście grono pełnoletnich mężczyzn w kraju niemuzułmańskim jest sobie w stanie zagospodarować dowolną ilość wolnego czasu.
Byle w pobliżu był bar.
Był.
Ja tymczasem, o suchym pysku, dotarłem do Ust-Barguzinu. Sporej osady – tak zwanego osiedla typu miejskiego zamieszkanego przez siedem tysięcy mieszkańców.
Byle w pobliżu był bar.
Był.
Ja tymczasem, o suchym pysku, dotarłem do Ust-Barguzinu. Sporej osady – tak zwanego osiedla typu miejskiego zamieszkanego przez siedem tysięcy mieszkańców.
W osadzie, jak w każdej miejscowości w Rosji, można spotkać (zadbane) pamiątki po Związku Radzieckim.
W Ust-Barguzinie nie traciliśmy wiele czasu i ruszyliśmy na południe. Ja w drogę powrotną, panowie na motocyklach w poszukiwaniu nowych przygód.
Po kilku godzinach dotarliśmy do Ułan-Ude, gdzie, o czym wspominałem w relacjach z 2010 roku, zlokalizowana jest największa głowa Lenina – widoczna na zdjęciu poniżej.
Pobyt w Ułan-Ude zakładał pobieżne zapoznanie się z miastem, a także odwiedziny w dacanie iwołgińskim – najważniejszym miejscu dla buddystów rosyjskich. Dodatkowo, za namową Giennadija, męża pani prezes Stowarzyszenia Kultury Polskiej „Nadzieja”, zajrzeliśmy do nowobudowanego dacanu w typie tybetańskim,
ulokowanego spektakularnie na wzgórzu nad miastem.
Dacan, chociaż nowy, słynie już z ogromnego, złotego posągu Buddy.
Na zdjęciu: miejsce „pracy” buddyjskiego mnicha.
Po krótkiej i zaciętej walce z ruchem drogowym w Ułan-Ude wydostaliśmy się z miasta i dotarliśmy do dacanu iwołginskiego – również wspomnianego w relacji z 2010 roku.
Po krótkiej i zaciętej walce z ruchem drogowym w Ułan-Ude wydostaliśmy się z miasta i dotarliśmy do dacanu iwołginskiego – również wspomnianego w relacji z 2010 roku.
Na zdjęciu: wycieczka Międzynarodowego Festiwalu Buriatów.
Z dacanu ruszyliśmy wzdłuż południowego brzegu Bajkału na zachód, w stronę Sludjanki. Często przy drodze spotkać można lokalnych sprzedawców (i zarazem producentów) omula wędzonego na ciepło – moim zdaniem najsmaczniejszej formy podania tej ryby.
Z dacanu ruszyliśmy wzdłuż południowego brzegu Bajkału na zachód, w stronę Sludjanki. Często przy drodze spotkać można lokalnych sprzedawców (i zarazem producentów) omula wędzonego na ciepło – moim zdaniem najsmaczniejszej formy podania tej ryby.
Rozważany był nocleg w Sludjance. Gdzieś jednak przeczytałem, że po drodze, jakieś 100 kilometrów przed Sludjanką, w głębi lądu znaleźć można tzw. „ciepłe jeziora” z turbazą. Tam też zawinęliśmy, co pomysłem było średnim, bo jeziora atrakcją były nienachalną, a sam ośrodek należał do grupy miejsc o umiarkowanie korzystnym stosunku ceny do jakości.
Na zdjęciu: bania. A to małe niebieskie obok, to prysznic – jedyny na całe pole namiotowe. Płatny ekstra.
Ośrodkowa zagadka. Dom osiadł, a okno prosto. Jedna z tez głosi, że budując przewidziano, w jakim stopniu i gdzie budynek osiądzie i okno wmontowano pod kątem. Dom osiadł i wszystko jest ok.
Ośrodkowa knajpa z tajemniczym piętrem. Jakaś impreza się tam odbywała, a gdy próbowaliśmy sprawdzić, co tam się dzieje, zagrodzono nam drogę z informacją „Tam nie. Tam nie wolno”...
c. d. n.
c. d. n.