Witam.:-)
Zestaw nr "b" - część pierwsza wycieczki na pustynię Gobi.
Zestaw nr "b" - część pierwsza wycieczki na pustynię Gobi.
Na Gobi nie istnieje transport publiczny. W UB lub Dalandzadgad trzeba wynająć samochód. Jeszcze parę lat temu były to rosyjskie UAZ-y za 300 tugrików za kilometr - obecnie praktycznie wyłącznie Toyoty LandCruisery, już od 650 tugrików za kilometr
Kretyńsko wyszedłem na tym zdjęciu, ale to nie ja jestem jego tematem, lecz nasz kierowca i jego samochód. On nie znał żadnego ze znanych mi języków, ja natomiast ani słowa (no, może pojedyncze) po mongolsku, ale udało mu się opowiedzieć, w jaki sposób stać go było na taki samochód. Otóż, jak twierdzi, znalazł w Mongolii bryłkę złota ważącą... 16 kg. Pojechał do UB, sprzedał i za to kupił Toyotę. Takich historii słyszałem kilka - o znajdowanych szlachetnych metalach, kamieniach, ale także i meteorytach. Był tak miły, ze zaznaczył mi na mapie, gdzie to złoto znalazł...:-)
Ałtaj Gobijski
W drodze do kanionu Yolyn Am
Ta część Gobi aż kipi życiem. Nad głowami latają spore drapieżniki (na pewno sępy - "Yolyn Am" oznacza "usta sępa" - ale i orły i sokoły), a po ziemi biega ich pożywienie - szczekuszki
Pożywienie często wydaje się nie zdawać sobie sprawy z bycia potencjalnym pożywieniem i wygrzewa się na słońcu
W drodze do Yolyn Am
Droga długa dosyć...
A po drodze napotkać można owoo - kopczyki usypywane przez Mongołów poświęcone duchom opiekuńczym. To element szamanizmu, który przeniknął do współczesnego mongolskiego buddyzmu
Owoo wraz z główną atrakcją Yolyn Am - całoroczną pokrywą lodową
Yolyn Am
Nasz kierowca tamże
Yolyn Am
Mongolski wielbłąd dwugarbny, wersja turystyczna
Mongolski piknik
Jedna z głównych dróg poza stolicą i niektórymi miastami. Właśnie po takich drogach jeżdżą autobusy na wielosetkilometrowe trasy, z prędkością ok. 60-70 km/h (zwłaszcza na takich, stosunkowo dobrych odcinkach). Po 7-8 pasów w każdą stronę
W każdą, bo zasadniczo każdy z tych pasów jest dwukierunkowy. Zwykle samochody mijają się "po bożemu", czyli tak, jak u nas (oficjalnie ruch jest prawostronny), ale to wcale nie jest oczywiste. Zwłaszcza że większość samochodów, podobnie jak na Syberii, ma kierownice z prawej strony. Japoński import
Takie widoki również często spotyka się na pustyni/stepie. Natura sama sobie z tym doskonale radzi
Stado wielbłądów na pustyni. Sprawiają wrażenie dzikich, ale prawdopodobnie maja swojego właściciela. Chociaż niekoniecznie, bo i dzikie wielbłądy tamże występują
Tu grupka, która w najlepsze przesiadywała na drodze
Przepędził je dopiero zbliżający się z dużą prędkością samochód. Wieczór wcześniej prowadziliśmy z Egipcjaninem i Francuzem rozmowę na temat, czy wielbłądy biegają. Wniosek był, że nie. A jednak - wystarczy szybko zbliżająca się toyota landcruiser i wielbłąd zaprzecza wszystkim wnioskom płynącym z rozważań na swój temat
Chociaż wyraźnie za bieganiem nie przepada...
Ten "płynął" dostojnie. Jak na wielbłąda przystało
Gospodarstwo pustynne w wersji rozszerzonej, z kamienną zagrodą dla zwierząt
Pasterz mongolski, wersja XXI-wieczna. Najczęściej jednak spotykałem wariant tradycyjny - trucht na małym, mongolskim koniku i w drewnianym siodle
Typowe gospodarstwo rodziny nomadów, łatwe do zwinięcia i przeniesienia w nowe miejsce
Pasterz tradycyjny i stado jaków. Zwierzęta stosunkowo rzadko spotykane w rejonach, które odwiedziliśmy
Gospodarstwo pustynne w wariancie odrobinę nowocześniejszym
Również zastanawialiśmy się, jak pozyskiwana jest woda dla zwierząt. Nie wiem, czy jest to reguła (raczej nie), ale przy gospodarstwie z poprzedniego zdjęcia była studnia
Gospodarz napełniał woda koryto, gdy stado (w tym przypadku koni) podchodziło pod nie
A potem pomagał mniejszym zwierzętom, które same nie mogły sobie jeszcze z głębokim korytem poradzić
Pies - jedno z najważniejszych zwierząt w gospodarstwie. Podchodząc do jurty, należy krzyknąć na powitanie "Nochoi Chori!", co oznacza "Trzymajcie psa!"
Mali mieszkańcy jurty
Pustynia Gobi
A jeżeli ktoś już ma ochotę ponarzekać: "Co to za pustynia! Bez piasku?!?", to proszę bardzo. Sporo będzie w relacji "2c".:-)
Scenka obyczajowa - tę relację uzupełniam tuż przed wysłaniem, ok. 21 - 22 lokalnego czasu w Karakorum - dawnej stolicy Mongolii. Robię to w "Gaya's Guest House". Guest House stanowią 4 jurty i dwa niewielkie budynki murowane. Jurty przeznaczone są dla turystów, a budynki dla rodziny gospodarzy. Komputer z internetem dostępny jest w jednym z tych budynków. Za mną siedzi rodzina gospodarzy i ogląda wieczorynkę w mongolskiej telewizji. A w wieczorynce występują moi krajanie. Bolek i Lolek.:-)
Mieszkając w Polsce nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele z naszego kraju dociera na te środkowoazjatyckie stepy i pustynie. Przez lata to polscy inżynierowie budowali miasta w tym kraju, teraz wspomniana wieczorynka, polskie produkty masowo występujące na półkach sklepowych (wszelkiej maści przetwory z kompotami włącznie, słodycze, i wiele, wiele innych), polscy naukowcy brali aktywny udział w odkryciach skamielin dinozaurów. A to pewnie nie wszystko...
Do usłyszenia prawdopodobnie z Cecerleg!
Scenka obyczajowa - tę relację uzupełniam tuż przed wysłaniem, ok. 21 - 22 lokalnego czasu w Karakorum - dawnej stolicy Mongolii. Robię to w "Gaya's Guest House". Guest House stanowią 4 jurty i dwa niewielkie budynki murowane. Jurty przeznaczone są dla turystów, a budynki dla rodziny gospodarzy. Komputer z internetem dostępny jest w jednym z tych budynków. Za mną siedzi rodzina gospodarzy i ogląda wieczorynkę w mongolskiej telewizji. A w wieczorynce występują moi krajanie. Bolek i Lolek.:-)
Mieszkając w Polsce nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele z naszego kraju dociera na te środkowoazjatyckie stepy i pustynie. Przez lata to polscy inżynierowie budowali miasta w tym kraju, teraz wspomniana wieczorynka, polskie produkty masowo występujące na półkach sklepowych (wszelkiej maści przetwory z kompotami włącznie, słodycze, i wiele, wiele innych), polscy naukowcy brali aktywny udział w odkryciach skamielin dinozaurów. A to pewnie nie wszystko...
Do usłyszenia prawdopodobnie z Cecerleg!