Bezpośrednio przy Pilanesbergu położona jest... no tak, jednak atrakcja turystyczna. Chociaż nie takich akurat szukaliśmy w Afryce.:-)
Oto Sun City.
Sun City to szalony (chociaż ponoć i luksusowy) kompleks...
...4 hoteli...
... klubów nocnych...
...resturacji...
...sklepów...
...kasyn...
...oraz dwóch pól golfowych, kin, parków rozrywki, itp. A wszystko w przepięknym, kiczowatym anturażu.
Anturaż.
Kompleks powstał w 1979 roku z inicjatywy Sola Kerznera, bogatego magnata hotelowego, z pochodzenia południowoafrykańczyka. Na zdjęciu: basen ze sztuczną falą.
Park w kompleksie Sun City
Wejście do kasyna.
Poniższe zdjęcia to główny hotel kompleksu, "The Palace of the Lost City".
Poniższe zdjęcia to główny hotel kompleksu, "The Palace of the Lost City".
Rzeźba przed wejściem.
Fontanna przed wejściem do hotelu.
Sklepienie holu głównego budynku.
Rzeźba z brązu na hotelowym dziedzińcu.
Hotelowe atrium z dachem wspartym na "słoniowych kłach".
Hotelowa restauracja.
Ufff.
Długo by o tym kompleksie pisać, dość powiedzieć, że występowali tu, m. in. Sinatra, Queen, Beach Boys, Cher, Status Quo czy Elton John. Pięciokrotnie kompleks gościł również konkurs Miss World.
Celowo nigdy nie wybrałbym się w takie miejsce, ale muszę przyznać, że robi wrażenie.
A teraz już będzie normalniej. Bardziej afrykańsko.:-) Chociaż Afryka południowoafrykańska mocno różni się od np. Afryki etiopskiej. Ale o tym przekonacie się sami w dalszym ciągu relacji. Wyjeżdżamy z Sun City i...
Ufff.
Długo by o tym kompleksie pisać, dość powiedzieć, że występowali tu, m. in. Sinatra, Queen, Beach Boys, Cher, Status Quo czy Elton John. Pięciokrotnie kompleks gościł również konkurs Miss World.
Celowo nigdy nie wybrałbym się w takie miejsce, ale muszę przyznać, że robi wrażenie.
A teraz już będzie normalniej. Bardziej afrykańsko.:-) Chociaż Afryka południowoafrykańska mocno różni się od np. Afryki etiopskiej. Ale o tym przekonacie się sami w dalszym ciągu relacji. Wyjeżdżamy z Sun City i...
...żegnamy się ze znajomymi w jednej z pretoriańskich restauracji. Rzeczona restauracja na zdjęciu.
I stół, przy którym się żegnaliśmy. Pokazuję ze względu na widoki, jakie w RPA można mieć przy kolacji...
Pierwszy kontakt z naszym partnerem podróży przez następne trzy tygodnie (tym białym, Pani została w biurze).
Na początek wyruszyliśmy na wschód, w stronę granicy z Mozambikiem.
Na zdjęciu: ciekawostka z drogi - jak może wyglądać wejście do toalety na stacji benzynowej.
Na zdjęciu: ciekawostka z drogi - jak może wyglądać wejście do toalety na stacji benzynowej.
Ot, na zwyczajnym parkingu przy głównej trasie...
Ot, zwykły znak przy głównej trasie.
Raczej mała szansa na spotkanie hipka, ale jaka atrakcja turystyczna.
Raczej mała szansa na spotkanie hipka, ale jaka atrakcja turystyczna.
Droga w znakomitym stanie, więc i przyjemność z jazdy spora.
A do tego spektakularne widoki.
Docieramy do Sabie - miasta słynącego z położonych w jego centrum i w okolicy wodospadów.
Na zdjęciu: tabliczka przy wodospadzie skierowana do turystów informująca m. in. o tym, że lokalni wolontariusze starają się utrzymać Sabie "strefą wolną od przestępstw", a także że jest im przykro, że nadal nie ma tam jeszcze wody bieżącej i toalet.
Same wodospady w kolejnej części relacji.
c.d.n.
Na zdjęciu: tabliczka przy wodospadzie skierowana do turystów informująca m. in. o tym, że lokalni wolontariusze starają się utrzymać Sabie "strefą wolną od przestępstw", a także że jest im przykro, że nadal nie ma tam jeszcze wody bieżącej i toalet.
Same wodospady w kolejnej części relacji.
c.d.n.